Wywiad z o. Florianem Racine

Wywiad z Ojcem Florianem Racine
(wyemitowany we Francuskiej Telewizji Katolickiej 1.07.2013)
Z ojcem Florianem rozmawia redaktor Hubert de Torcy.
Przełożyła: Renata Nehring

 

Hubert de Torcy: Dzień dobry, witamy Państwa w programie dotyczącym życia duchowego pod nazwą: Serce, które słucha. Cieszymy się, że możemy gościć w naszym studio ojca Floriana Racine. Dzień dobry, ojcze Florianie!

Ojciec Florian: Dzień dobry!

H.T.: Ojciec przyjął święcenia kapłańskie 10 lat temu w diecezji Toulon. W 2007 roku wraz z przyjaciółmi kapłanami założył ojciec Misjonarzy Najświętszej Eucharystii – Stowarzyszenie kapłanów zgromadzonych wokół Eucharystii. Jest ojciec moderatorem tej grupy kapłanów o której będziemy dziś rozmawiać. Będziemy mówić również o ojca drodze do kapłaństwa. Wiem, że na początku ojciec chciałby nam zaprezentować kilka tekstów.

o. Florian: Znalazłem trzy krótkie cytaty, które pomogą nam lepiej zrozumieć moje przesłanie dotyczące znaczenia adoracji eucharystycznej. Pierwszy cytat należy do matki Marii Therèse du Boucher z początku XIX w. Ona napisała tak: biedny człowiek szuka wszędzie prawdy, poszukuje w nauce, zwraca się do doświadczenia, obserwuje, zastanawia się, rozpatruje stworzenie w porządku materialnym i moralnym. Wszystko to w poszukiwaniu życia, podczas gdy życie jest w nim, a on je lekceważy chodząc do strumyków, które nie mogą ugasić jego pragnienia. Jakie to smutne, że nadaremnie szuka różnych sposobów odkrywania Boga, podczas gdy ma Go tak blisko w Najświętszym Sakramencie. Oto pierwsze odniesienie, które wydaje mi się podstawowe: Eucharystia – to nasz Pan Jezus, która przedłuża Swoje wcielenie pośród nas dzisiaj. On jest naszym Panem, naszym Zbawicielem, naszym wszystkim. On jest tu, czeka na nas i nas pragnie. Drugi cytat, który ukazuje wymiar Eucharystii można powiedzieć jako sakramentu miłości – to słowa matki Teresy z Kalkuty. W jednym ze swoich listów matka napisała w ten sposób: od kiedy mamy we wspólnocie codziennie wystawienie Najświętszego Sakramentu zauważyłyśmy zmiany w naszym życiu. Zaczęłyśmy odczuwać głębszą miłość do Chrystusa w cierpiących twarzach ubogich. Mogłyśmy się bardziej poznać wzajemnie i lepiej odkryć obecność Boga w podopiecznych. Od kiedy rozpoczęłyśmy Adorację Najświętszego Sakramentu nie zmniejszyłyśmy naszej pracy. Poświęcamy jej tyle samo czasu jak dotychczas, ale z większym zrozumieniem. Ubodzy akceptują nas bardziej i jednocześnie zaczynają również odczuwać głód Boga. Już nie potrzebują nas, ale potrzebują Jezusa.

Co mnie uderza w tych słowach matki Teresy z Kalkuty, to trzy łaski o których mówi. Są one jak trzy owoce czasu spędzonego przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Pierwszy owoc to dar miłości w życiu wspólnotowym maki Teresy z jej siostrami. Drugi owoc – matka – tłumaczy, że kontemplując Pana Jezusa w Eucharystii, rozpoznając jego osobę pod postacią chleba, otrzymuje się łaskę rozpoznawania Go w swoim bliźnim – kimkolwiek jest. Kiedy kontemplujemy ciało Chrystusa zmienia się nasze spojrzenie na bliźniego i zaczynamy rozpoznawać w nim Jezusa. Trzeci owoc to głębsze zjednoczenie matki z Jezusem przychodzącym w czasie adoracji. Odtąd mogła ona dawać braciom już nie siebie, ale Jezusa, który zajął pierwsze miejsce i nią zawładnął. Uważam, że to jest wspaniałe w jaki sposób Matka Teresa to wyjaśnia: Biedni nie potrzebują nas, ale Jezusa w nas. Trzeci fragment należy do mojego ulubionego świętego, zafascynowanego Eucharystią. To wielki święty Pierre-Julien Eymard. Oto, co napisał na temat w pełni apostolskiego powołania eucharystycznego: sprawiamy, że Pan Jezus działa na rzecz nawrócenia dusz kiedy wystawiamy Go w Najświętszym Sakramencie i gdy poprzez nasze adoracje łączymy się z Jego modlitwą, z Jego apostolstwem. To jest przywilej naszego jedynego powołania: adorowanie naszego Pana i umożliwienie Mu w ten sposób uroczystego sprawowania urzędu pośrednika. Właściwie dlatego, że my jesteśmy u Jego stóp, Jezus jest na Swoim tronie. Kościół nie pozwoliłby na nieustanną obecność Pana w dzień i w nocy w Najświętszym Sakramencie, gdyby nie mógł znaleźć adoratorów sukcesywnie służących całą dobę. Nasza obecność jest konieczna dla Pana, aby On mógł się objawić w czasie wystawienia w Najświętszym Sakramencie. W ten sposób uwalnia się Jego moc. Jest to jasne. Kiedy Najświętszy Sakrament jest wystawiony i jeśli my przychodzimy z miłością do Pana, wyrażamy swoją wiarą, sprawiamy, że On działa. Właśnie tą myśl bardzo lubił św. Pierre-Julien Eymard. Ma ona swe źródło w Ewangelii, gdzie za każdym bowiem razem kiedy ktoś wyraża akt wiary w Jezusa Chrystusa, w Jego osobę, Jego działanie, w Jego Boską moc – Pan czyni cuda. I kiedy wyrażamy wiarę w Jezusa, który przedłuża Swoje wcielenie pośród nas w Eucharystii - Pan działa. Najpierw Jezus działa w moim sercu, jestem bowiem pierwszym zbawionym. Następnie w sposób tajemniczy promieniuje Swoją miłością, Swą mocą, Swym światłem, dotyka serc i je rozgrzewa.

H.T.: Zrobił ojciec obszerną prezentację dotyczącą różnych aspektów adoracji eucharystycznej do której jeszcze wrócimy w czasie naszej rozmowy. Chciałbym jednak, abyśmy porozmawiali o ojca przebytej drodze. Ta miłość ojca do Eucharystii, do adoracji przyszła stopniowo. Wszystko rozpoczęło się – jak wiem – ojca pobytem na amerykańskim uniwersytecie?

o. Florian: Tak, najpierw ukończyłem studia we Paryżu, następnie kontynuowałem na Uniwersytecie w Teksasie. W tym czasie miałem przywilej poznania na terenie miasteczka uniwersyteckiego jednej bardzo dynamicznej parafii. Spotkałem tam ludzi młodych bez kompleksów, szczęśliwych, dumnych z bycia chrześcijanami. Ci wierzący studenci w naturalny sposób dzielili się entuzjazmem swojego osobistego spotkania Jezusa. Ich świadectwo bardzo wpłynęło na moją wiarę, którą wyniosłem z mojego środowiska we Francji; wówczas zalęknioną i powściągliwą, być może zbytnio skupioną na sobie samym.

H.T.: było tam wiele Mszy Świętych w niedzielę...

o. Florian: tak liczne Msze Święte. Na kampusie uniwersyteckim liczącym 50 000 osób celebrowano co niedziela sześć Mszy Świętych z udziałem 600 młodych katolików. Doświadczyłem tam dynamiki wiary, w którą zostałem wciągnięty. To była wielka łaska spotkania tych wszystkich radosnych świadków, łaska spotkania Jezusa Chrystusa. To było moje pierwsze doświadczenie radości bycia chrześcijaninem i odkrycia, że w sposób naturalny można się nim dzielić z innymi braćmi.

H.T.: A w jaki sposób przyszło powołanie?

o. Florian: Moje powołanie do kapłaństwa miało kilka etapów, ale myślę, że najważniejszym momentem był mój pobyt w Meksyku w czasie odwiedzin mieszkającej tam mojej rodziny. Pewnego dnia byłem w mieście Meksyku w wielkim Sanktuarium Matki Bożej z Guadelupe, gdzie w czasie modlitwy południowej otrzymałem powołanie od Maryi. Matka Boża przemówiła do mojego serca w sposób tajemniczy mówiąc: Florian, chciałabym, abyś został kapłanem. Tego typu powołania są zawsze jedyne w swoim rodzaju. Był w tych słowach autorytet Królowej Nieba i jednocześnie delikatność naszej Matki. Od tego momentu wiedziałem, że zostałem powołany, aby zostać kapłanem. Jednocześnie w całkowitej wolności mogłem odpowiedzieć Bogu tak lub nie, by móc kontynuować moje piękne i pasjonujące zajęcia, . Wiedziałem jednak, że Pan przez Maryję powołał mnie do kapłaństwa.

H.T.: A pragnienie poznania i rozpowszechniania miłości do Eucharystii, do adoracji…

o. Florian: To się wydarzyło wkrótce potem. Wiedziałem, że jestem powołany do bycia kapłanem. Byłem wtedy zaangażowany zawodowo i musiałem jeszcze przez rok pracować w Houston, gdzie postanowiłem uczęszczać częściej na Mszę Świętą w tygodniu. Zacząłem chodzić na Mszę Świętą w południe do parafii znajdującej się najbliżej miejsca mojej pracy. Spotkałem tam kobietę, matkę rodziny, która bardzo pragnęła, aby w tej parafii powstała kaplica wieczystej adoracji, dzień i noc. Odbyła rozmowę z proboszczem w tej sprawie, który zlecił jej, aby zorientowała się najpierw, czy są osoby zainteresowane podjęciem adoracji. Dlatego po zakończeniu Mszy Świętej, pobłogosławiona przez swojego proboszcza, miała misję, by spotkać się z jedną osobą i powiedzieć jej o nieskończonej miłości Jezusa do ludzi w Najświętszym Sakramencie. Uczyła, że Eucharystia nie jest czymś, ale Osobą, że jest sercem, które nas kocha i pragnie być również kochane. Jak mówi św. Eymard: Jezus na nas czeka i nas pragnie.

W ten sposób po Mszy Świętej owa kobieta zwróciła się również do mnie z zaproszeniem, abym wziął udział w tym łańcuchu modlitwy wstawienniczej za Kościół i świat. Zacząłem więc adorować Najświętszy Sakrament w kaplicy wieczystej adoracji w parafii, gdzie otrzymałem wiele łask. Pierwszą łaską było osobiste spotkanie z Jezusem. On jest rzeczywiście tu obecny, jest tu ciepło Jego miłości i jednocześnie pełnia Jego obecności. Otrzymałem światło, że Jezus, który przyszedł dwa tysiące lat temu jest nadal obecny w Eucharystii, choć ukryty. Potrzeba wyrazić swój akt wiary, ponieważ On jest rzeczywiście tu, czeka na nas, woła nas. Pewnego ranka miałem ciekawe spotkanie, które bardzo mnie dotknęło. Przed kaplicą adoracji spotkałem mieszkańca Teksasu, który skończył swoją godzinę adoracji. W czasie naszej rozmowy powiedział mi: bycie dla mnie na wieczystej adoracji jest jak płynięcie na rejsowym statku. Gdy poprosiłem go o wyjaśnienie tych słów odpowiedział mi, że kiedy się jest na statku dzień i noc słychać hałas silnika poruszający go do przodu. Tymi prostymi słowami wyjaśnił mi, że duchowym silnikiem parafii jest serce Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Kiedy przychodzimy na adorację dzień i noc jest zawsze ktoś przed tym duchowym silnikiem. W ten sposób cała parafia jest obecna; nie tylko ci, którzy przychodzą adorować i wyrazić miłość Panu. Adoratorzy są przed Najświętszym Sakramentem również w imieniu tych, którzy są zajęci inną pracą, a nawet w imieniu niewierzących.

Podobnie w Starym Testamencie jest fragment, który zawsze mi się podobał, gdzie Mojżesz walczy z Amalekitami. Była to wielka walka, która uczyniła spustoszenie pomiędzy Amalekitami i Izraelczykami. Dwie armie walczyły przeciwko sobie. W tym samym czasie Mojżesz był na górze, ale nie miał miecza do walki, tylko modlił się i wstawiał są swoim walczącym ludem. Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, przewagę nad Izraelem zdobywali Amalekici. Gdy ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony. W ten sposób aż do zachodu słońca były ręce jego stale wzniesione wysoko (Wj 17,11-12). Gdy ręce Mojżesza były wzniesione, Bóg dawał swojemu ludowi pełne zwycięstwo nad nieprzyjacielem. Ten fragment, według mnie, jest biblijnym obrazem wieczystej adoracji. Nie ma tu już osoby po prawej ani po lewej stronie, ale jest jedna osoba przed i jedna za osobą w łańcuchu nieustannej modlitwy wstawienniczej. W czasie tej modlitwy serce parafii zwrócone jest ku Bogu, który daje całkowite zwycięstwo swojemu ludowi w Kościele. Tym pełnym zwycięstwem jest Jego światło, Jego miłosierdzie. To są łaski, których potrzebują chrześcijanie, aby pozostać wiernymi Ewangelii i móc głosić dobrą nowinę o miłości Boga. Uważam, że ważnym jest zrozumienie, że zwycięstwo zależy najpierw od tych, którzy się modlą i wstawiają za innych. Następnie trzeba być obecnym na miejscu, aby czynić wszystko co jest możliwe, by pozostać wiernym Panu. Kaplice wieczystej adoracji organizuje się właśnie po to w parafiach, aby wierni mogli się modlić i wstawiać. Adoratorzy jak Mojżesz mają serca zwrócone ku Bogu i wstawiają się, aby cała parafia zwyciężała w budowaniu królestwa Bożego w sercach wierzących.

H.T.: W 2007 r. stworzył ojciec wraz z dwoma przyjaciółmi kapłanami Stowarzyszenie Misjonarzy Najświętszej Eucharystii. Jaki jest jego cel?

o. Florian: Zostałem wyświęcony na kapłana diecezjalnego w 2002 r. przez biskupa Reya. Podzieliłem się z nim wezwaniem, które w Stanach Zjednoczonych otrzymałem w głębi mojego serca: mówić o Najświętszym Sakramencie, głosić znaczenie i wartość adoracji. Co miesiąc starałem się w tym celu odwiedzić jedną parafię, organizować różnego rodzaju rekolekcje i nauczania na temat adoracji eucharystycznej. W roku 2007 z przyjaciółmi kapłanami pragnącymi uczestniczyć w tej misji, szczególnie z dwoma młodymi Irlandczykami z seminarium duchownego w Rzymie, postanowiliśmy uczynić tę misję bardziej eklezjalną i nie mówić już o Najświętszym Sakramencie tylko w swoim własnym imieniu, ale w imieniu Kościoła. Dlatego biskup Rey zaproponował nam opracowanie statutu i tej rodzącej się grupie 400 kapłanów nadać wymiar bardziej eklezjalny. Napisaliśmy więc statut. Celem naszej wspólnoty jest miłowanie Jezusa w Najświętszym Sakramencie, miłowanie Go całym sobą i przekazywanie tej miłości dalej. Czyli nasze życie jest życiem adoracji eucharystycznej, którym staramy się żyć najlepiej jak potrafimy pamiętając również, że jesteśmy rzeczywiście bardzo ubodzy. Idziemy tą drogą starając się codziennie spędzać czas przed Najświętszym Sakramentem, od czasu do czasu również nocą. Odwiedzamy też kolejno różne parafie z intencją nauczania na temat wartości adoracji eucharystycznej. To jest cel naszej wspólnoty, ale to nie jest tylko jednak posługa zapraszania do uczestnictwa w tworzeniu łańcuchów modlitwy i wstawiennictwa. Organizujemy jednocześnie małe ekipy osób, które mają za cel pomoc osobom w poszukiwaniu zastępstwa adoratorów na czas wakacji, by modlitwa wstawiennicza mogła trwać nieprzerwanie. Jest to tradycja, która wywodzi się z Biblii i która stanowi wielką tradycję Kościoła mnichów i mniszek modlących się nieustannie wstawienniczo za Kościół i świat.

H.T.: Ile jest dziś parafii we Francji, które proponują taką adorację?

o. Florian: We Francji w wielu parafiach jest adoracja w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca. Nasza wspólnota odwiedziła mniej więcej od 80 do 100 parafii w ciągu 10 lat z których 30 zorganizowało adorację dzień i noc bez przerwy 7 dni w tygodniu. Są również mniejsze parafie, gdzie organizuje się adorację przez kilka dni lub krócej. Trzeba przyznać, że z praktycznego punktu widzenia im więcej godzin jest wystawiony Najświętszy Sakrament, tym łatwiej jest parafianom znaleźć godzinę, aby ją spędzić z Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Im bardziej skraca się ilość godzin wystawienia Najświętszego Sakramentu tym bardziej ogranicza się ilość osób mogących dołączyć do tego łańcucha adorujących. Celem przede wszystkim jest to, aby adoratorzy wiernie raz w tygodniu spędzili godzinę przed Najświętszym Sakramentem na modlitwie i wstawiennictwu. Jest to na początku taka prywatna pobożność, gdzie wierzący mówi: idę adorować mojego Jezusa. Trzeba uznać, że w życiu chrześcijańskim jednak idziemy spotkać naszego Jezusa, którego kochamy i chcemy kochać w pełni. To jest spotkanie serca z sercem. Jezus zmienia moje serce, ponieważ potrzebuję nowego serca, aby móc kochać innych. Istnieje więc ten osobisty wymiar, który jest początkiem adoracji. Głównym celem modlitwy adoracyjnej jest jednak jej eklezjalność w wymiarze powszechnym. Każdy przychodzi, aby adorować jedną godzinę w czasie, który mu odpowiada. Jest to jednocześnie duchowa służba, aby nieść Kościół, nieść świat jedni po drugich. Każdy jest jakby posłany przez proboszcza parafii, aby przed Panem spędzić godzinę pomiędzy niebem a ziemią, aby otrzymać łaski dla Kościoła i świata.

H.T.: Niedawno wydał ojciec książkę pod tytułem: Podręcznik jak adorować bez zniechęcenia. W jaki sposób właśnie adorować, aby się nie zniechęcić ?

o. Florian: Nie ma żadnej metody adoracji. Jest to spotkanie serc. Od momentu kiedy nasze serce mówi do serca Jezusa, który zawsze odpowiada naszemu sercu, trwamy w adoracji. Jest to osobiste spotkanie z naszym Panem Jezusem Chrystusem przed wystawionym Jego Ciałem. Tak jak powtarzał św. Jan Paweł II: kiedy zbliżamy się do Jezusa w Najświętszym Sakramencie stajemy się bardziej solidarni i bliżsi wobec wszystkich naszych braci.

Adoracja ma bardzo ważny wymiar Trynitarny. Na pierwszym etapie spotykam obecnego w Najświętszym Sakramencie Jezusa. Jest to spotkanie serca z sercem, jak przed chwilą wyjaśniłem. Następnie Jezus- dobry Pasterz bierze mnie jako swoją małą, zranioną i zmęczoną owieczkę na ramiona i zanosi Ojcu. Ten drugi etap daje łaskę oczyszczenia mojej postawy w czasie adoracji. Na pierwszym etapie przychodzę, aby z całego serca wyrazić Jezusowi swą miłość, aby Go adorować. Na drugim etapie pozwalam Jezusowi się ogarnąć takim jakim jestem z całym moim ubóstwem i zaprowadzić do Ojca. Pozwalam Jezusowi na oczyszczenie moich oczekiwań po to, by móc Go spotkać dla Niego samego. by On mógł mnie obdarować łaskami według Swojej woli mi potrzebnymi lub światu. Spotkałem osoby zaangażowane w dzieło adoracji, które chciały się wycofać, ponieważ już nic nie czuły. Nie adorujemy jednak, aby coś czuć. Jesteśmy przed Najświętszym Sakramentem, aby pozwolić Jezusowi działać. Na drugim etapie Jezus przyjmuje mnie takim jakim jestem i prowadzi mnie do Ojca. Na trzecim etapie kiedy przez Syna jestem prowadzony do Ojca otrzymuję Ducha Świętego. Za każdym razem kiedy adoruję Najświętszy Sakrament Jezus wylewa na mnie Swojego Ducha Świętego w obfitości. Rzeczywiście to wylanie może być odczuwalne. Możemy czuć radość i pokój, aczkolwiek te uczucia nie muszą wcale nam towarzyszyć. Otrzymujemy Ducha Świętego jak mówi Jezus: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie- niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza (J 7,37-38). Ten trzeci etap ma wymiar misyjny. Otrzymuję Ducha Świętego, który posyła mnie na misję do innych.

H.T.: A kiedy ojciec jest na adoracji, to co wtedy robi konkretnie?

o. Florian: Staram się czynić jak najmniej. Myślę jednak, że dobrze jest na początku uświadomić sobie, że adoruje się całą swą osobą. Zanim serce będzie mogło się wyrazić trzeba, by najpierw wyraziło się ciało i przybrało postawę klęczącą przed Panem. To bardzo piękne, że kiedy klęczymy przed Panem nasze ciało adoruje i pobudza również w sposób naturalny serce do adoracji. Papież Benedykt XVI podkreślał, że chrześcijanin to ktoś, kto klęczy przed Bogiem, aby później stać przed człowiekiem i w sytuacjach niesprawiedliwości walczyć przeciwko wszystkim formom zła i agresji. Dlatego chrześcijanin jest adoratorem klęczącym przed Panem. To nie oznacza, że ma klęczeć dla samego klęczenia, to oczywiste. Klękamy dlatego, że adorujemy w akcie miłości. Wyrażam mój akt wiary: wierzę, że Ty jesteś tu, dziękuję, że mnie zaprosiłeś, jesteś tu Panie dla mnie, pomóż mi Ciebie kochać w pełni. Następnie jest czas na to, aby prosić o przebaczenie, być może za nasze grzechy, za wszystkie okropności i dramaty, które dzieją się w świecie. Trzeba prosić o przebaczenie w imieniu Kościoła, ponieważ znajdujemy się przed Ciałem Chrystusa. Wszystko to, co dzieje się przed Najświętszym Sakramentem ma wymiar eklezjalny, dlatego proszę o przebaczenie w imieniu całej ludzkości. Na końcu adoracji, myślę, trzeba pozostawić czas na swoje intencje modlitewne i prosić Pana o błogosławieństwo. Św. Pierre-Julien Eymard zachęcał do adoracji, następnie do wyrażenia swej miłości i dziękczynienia: dziękuję Ci Panie, że Ty jesteś tu obecny, że mnie kochasz. Następnie do czasu wynagradzania, do błagania. Trzeba również w wolności wziąć Słowo Boże i odkryć to, co Jezus uczynił 2000 lat temu, co jest napisane w Ewangelii. On jest obecny przede mną w Hostii, przedłuża dla mnie to, co zrobił i to, co powiedział. On chce działać teraz w moim sercu. Widzę jak inne osoby zbliżyły się do Pana, spróbuję je naśladować, aby móc kochać w taki sam sposób. To, co Jezus zrobił dla nich, zrobi również dla mnie. To ten sam Jezus, który przedłuża Swoje wcielenie i który jest rzeczywiście obecny w Eucharystii.

H.T.: W swojej książce Podręcznik jak adorować bez zniechęcenia ojciec mówi o 52 etapach formacji.

o. Florian: tak, to jest nauczanie dla każdego, kto angażuje się w cotygodniową godzinną adorację. Są tu medytacje biblijne, cytaty papieży, krótkie świadectwa. Wszystko ukazane jest w perspektywie Trynitarnej. Idę na spotkanie z Jezusem, który przyjmuje mnie takim jakim jestem. Jezus prowadzi mnie do Ojca i posyła mi Ducha Świętego. Na tej małej drodze duchowej należy jednak pamiętać, aby bardziej niż wszystkim innym tekstom, pozwolić mówić swojemu własnemu sercu.

H.T.: Musimy już kończyć nasz program. Prosiłbym jeszcze ojca o odpowiedź na trzy pytania. Pierwsze pytanie: Jakie rady dałby ojciec osobie pragnącej spotkać Boga, od czego powinna zacząć?

o. Florian: Zaprosiłbym ją do grupy modlitewnej, aby mogła spotkać chrześcijan, którzy się modlą, kochają Jezusa i świadczą. Poradziłbym jej, aby uczestniczyła w rekolekcjach formacyjnych, by pojechała na pewien czas do jakiejś wspólnoty, gdzie chrześcijanie żyją wiarą i dają świadectwo W wielu parafiach są wspaniałe grupy modlitewne i myślę, że od nich można rozpocząć.

H.T.: Czy ma ojciec jakiegoś swojego bohatera, ulubioną świętą osobę?

o. Florian: Dla mnie jest to św. Pierre -Julien Eymard odznaczający się wielką miłością do Eucharystii. Całe swoje życie odkrywał Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, który żyje, adoruje Ojca dla nas i działa. Św. Eymand pragnął podnieść zasłonę eucharystyczną, aby ukazać Jezusa kontynuującego swoją wielką misję wielbienia Boga i zbawienia świata.

H.T.: Z którego wieku jest ten święty?

o. Florian: Z XIX w.- współczesny św. Proboszcza z Ars.

H.T.: Co chciałby ojciec usłyszeć w dzień swojego sądu?

o. Florian: Być może: błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (por. J 20,24-29).

H.T.: Bardzo dobrze, dziękuję ojcze Florianie. Przypominam, że jest ojciec kapłanem od 10 lat, moderatorem Stowarzyszenia Misjonarzy Najświętszej Eucharystii powstałego w 2007 roku. Opublikował ojciec dwie książki na temat adoracji eucharystycznej przynoszących więcej informacji na temat naszej rozmowy. Pierwsza pod tytułem: Adoracja Eucharystyczna napisana razem z ojcem Ludwikiem Lecuru, ukazuje dlaczego i w jaki sposób adoracja w parafii jest jednym z kluczy nowego tysiąclecia. Druga książka o której wspominaliśmy przed chwilą: Podręcznik jak adorować bez zniechęcenia przychodzi z pomocą zaangażowanym w godzinną adorację raz w tygodniu w parafii poprzez propozycję 52 tygodni formacji. Obydwie książki zostały wydane przez wydawnictwo Manuel. Dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej na temat Misjonarzy Najświętszej Eucharystii podajemy adres strony internetowej: www. missionnaires-eucharistie.fr

Ojciec Florian wydaje również czasopismo Żar Eucharystii.

Serdecznie dziękuję ojcu za przyjęcie zaproszenia i rozmowę.