Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Trzy lata temu serce moje zostało pociągnięte do głębszego wymiaru adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Starałam się jak najwięcej czasu poświęcać na adorację i moje serce rozkochało się w tej modlitwie. Adorowałam Pana głównie w domu, korzystając z relacji on line, z powodu braku możliwości pójścia do kościoła, ze względu na odległość oraz brak możliwości przemieszczania się spowodowanego m.in chorobą oczu. Wraz z upływem czasu, rosło w moim sercu pragnienie, by móc systematycznie choć raz na kilka dni adorować Pana Jezusa w kaplicy, czy też w kościele.
W międzyczasie, a dokładnie we wrześniu 2021r zachorowałam na nerwicę lękową, z bardzo przykrymi i niezmiernie uciążliwymi objawami, które stopniowo rujnowały moje zdrowie, ciało i życie. Był to niezmiernie trudny i bolesny okres w moim życiu. Trwałam przy Panu błagając o pomoc i uzdrowienie, nie tracąc nadziei, choć bywały dni, że błagałam, by nie utracić wiary. Tak minęło kilka ogromnie trudnych w doświadczenia miesięcy.
W maju 2022r niespodziewanie otrzymałam wiadomość SMS od bliskiej znajomej, która przysłała mi informację, iż zapisała się na wieczystą adorację i będzie jeździła na nią regularnie co tydzień o określonej godzinie i gdybym była chętna, to ona będzie po mnie przyjeżdżała.
W tej jednej chwili miałam poczucie cudu, ogromnej, niewyobrażalnej łaski. Serce płonęło z wdzięczności i radości, jednak nie wiedzieć czemu, tylko przez krótką chwilę. Pochłonięta innymi sprawami, złym samopoczuciem, zmęczeniem, co dziś nie stanowi żadnego absolutnie usprawiedliwienia, nie odpisałam i odłożyłam to niestety na bardzo długo. Trwałam w poczuciu rozpadu wewnętrznego, gdyż nerwica postępowała rujnując całkowicie moje poczucie pokoju i spokoju, wypraszane na modlitwie.
Czułam, że dochodzę do tzw. ściany i wołałam do Pana błagając o Jego Miłosierdzie.
Pod koniec października 2022r słuchając pewnej konferencji, padło pytanie: ,,Czy na pewno Bóg jest na pierwszym miejscu w moim życiu?"
To pytanie przeszywało moje serce, nie mogłam przestać o tym myśleć i na modlitwie zaczęłam o tym rozmawiać z Panem. O jakże to było bolesne, gdy odkryłam prawdę o sobie. Jakże strasznie było mi wstyd, jakże trudno było zrozumieć własne postępowanie, nie znajdując tak naprawdę nic na własne usprawiedliwienie - wręcz przeciwnie!
Prawda była okrutna, ale zarazem wyzwalająca. Dzięki Bożej łasce zrozumiałam swój błąd, grzech zaniedbania i odrzucenia tak naprawdę Bożej Miłości, która w tak cudowny sposób zaprosiła mnie na spotkanie, a ja zachowałam się w sposób karygodny i zarazem godny potępienia.
Lecz najczulszy Ojciec przyjął mnie, niczym syna marnotrawnego z otwartymi ramionami, kiedy to pierwszy raz weszłam do Kaplicy Wieczystej Adoracji z początkiem listopada 2022r. Przebaczająca Miłość otuliła moje serce, uspokoiła ciało i rozrywany od środka przez wiele miesięcy system nerwowy.
W tym spotkaniu pełnym miłości, przebaczenia, radości i błogiego odpoczynku, wydarzył się kolejny cud w moim życiu - Pan w swym niepojętym Miłosierdziu uzdrowił mnie z tej strasznej choroby, uwalniając poprzez Miłość.
Od listopada staram się regularnie spotykać z MIŁOŚCIĄ mojego życia. Każde spotkanie jest wyjątkowe, to rozmowa serca z sercem i czas, o którym wiem, że poza Eucharystią jest to czas najlepiej spożytkowany. Nieustannie doświadczam owoców adoracji. To najpiękniejszy prezent - spotkanie z Tym, który kocha mnie najbardziej , i nie za to jaka jestem i kim jestem, ale po prostu ,że jestem!
Umiłowana córka Boga