O adoracji

Czym jest dziś dla nas adoracja?

Jest ratunkiem.
Adoracja jest ratunkiem dla naszych małżeństw, rodzin, parafii i dla Kościoła. Jest dla nas ocaleniem w najściślejszym i najkonkretniejszym znaczeniu tego słowa. Przyjrzyjmy się temu, w jaki sposób adoracja skutecznie zwycięża największych wrogów naszej duszy i naszej świętości.

Bożki tego świata
Szatan oraz świat mnożą pokusy w postaci różnego rodzaju „bożków”, które mają odwrócić naszą uwagę od Boga i sprawić, że oddamy im „pokłon”. Te rodzaje pokus zostały w Ewangelii opisane podczas kuszenia Jezusa na pustyni. Słowa, którymi Jezus zwyciężył szatana, są wezwaniem i przesłaniem także dla nas: “Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz (Mt 4,10).

Adoracja prowadzi nas do uwolnienia od wszelkich bożków, ponieważ adorując, oddajemy pokłon prawdziwemu Bogu.

Hałas i zgiełk świata
Żyjemy w czasach wielkiego hałasu, który prowadzi do chaosu i zamętu. Jest to hałas bodźców, informacji, doznań oraz obrazów. Nie tylko trudno nam słyszeć Boży głos, ale coraz trudniej jest nam usłyszeć samych siebie oraz siebie nawzajem.

Adoracja prowadzi nas do odkrycia błogosławieństwa ciszy, która nie kończy się, kiedy opuszczamy kaplicę adoracji. Ta cisza zostaje w naszych sercach i kiełkuje pokojem serca, cierpliwością i radością.

Brak czasu
Nie mamy czasu dla Boga, nie mamy czasu dla siebie, nie mamy czasu dla najbliższych, nie mamy czasu dla dzieci... Jesteśmy zagonieni. Pochłonięci sprawami tego świata. Niczym te osoby z Ewangelii, które Pan zaprosił na wspaniałą ucztę. Każda z nich znalazła powód, aby nie przyjść.

Adoracja przypomina nam, że czas jest darem i własnością Boga. Ofiarowanie Bogu konkretnego czasu adoracji w tygodniu sprawia, że cały nasz czas zaczyna być błogosławiony i uporządkowany. Kto znajduje czas dla Boga, ten znajdzie czas na wszystko. Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu. Adoracja przywraca naszemu życiu harmonię.

Egoizm, pycha, grzech
Jakże często egoizm, pycha lub inny grzech niszczy nasze życie duchowe,nasze rodziny czy nawet całe parafie… Adoracja to przyjście do źródła Miłości, pokory i łaski. Nie przez przypadek mówi się, że osoby, które adorują Jezusa, są pokorne. Z kim przestajesz, takim się stajesz. Jeżeli obcujesz z pokorą Jezusa – będziesz wzrastać w pokorze. Jeżeli w rodzinie jest pokora – takiej rodziny nic nie jest w stanie zniszczyć, ponieważ jest ona silna Bogiem..

Ostateczna walka
Trwa ostateczna walka o małżeństwo i rodzinę, o nasze parafie i cały Kościół. W tej duchowej walce zwycięży ten, komu pozwolimy działać. Adoracja jest zgodą na działanie Boga. Adorując, pozwalamy Bogu działać.

Przez adorację zwycięstwo Boga będzie mogło się objawić i wypełnić.

Adoracja jest naszym ratunkiem.

 Dlaczego adorować?

Do adoracji można odnieść słowa Pana Jezusa, które są skierowane do każdego i do każdej z nas:”Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28). Wydaje się, że Bóg, który zna wszystkie nasze wyzwania, trudy i cierpienia, mówi dziś te słowa ze szczególnym przynagleniem: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy... ”.

W tych słowach otrzymujemy konkretną obietnicę: „... a Ja was pokrzepię”. Zostaniemy umocnieni. Nabierzemy siły. Odzyskamy nadzieję. Czyż nie tego nam właśnie trzeba?

Zacznijmy od jednej godziny w tygodniu. Trzeba to od razu powiedzieć: znajdzie się tysiąc przeciwności i wymówek, aby nie podejmować lub zrezygnować z adoracji. I warto od razu odpowiedzieć: żadna przeciwność ani wymówka nie powinna nas odłączyć od decyzji, aby adorować Jezusa – regularnie i wytrwale. Nie powinna odłączać nas również od uczestnictwa we Mszy Świętej, która jest z adoracją ściśle powiązana.

Powiedzmy sobie szczerze – każdy z nas z osobna i razem jako Kościół: potrzebujemy adorować Jezusa!

Jeśli chcemy nieść światu Jezusa w tych czasach zamętu i ciemności – potrzebujemy adorować Jezusa!

                                                                                                                                                                                          Zespół Adoremus Te Christe

Adoracja uzdalnia nas do głoszenia Dobrej Nowiny

Niech wzorem będzie dla nas Najświętsza Maryja Panna, która przez adorację Jezusa stała się Gwiazdą Nowej Ewangelizacji.

Pod przewodnictwem Matki Bożej, możemy stawać się apostołami adoracji, aby miłość Jezusa dotarła do wszystkich, którzy są jej spragnieni.

Być apostołami adoracji to znaczy sprawiać, że Jezus będzie bardziej znany i kochany (św. Tereska mawiała: Moją jedyną ambicją jest czynić Jezusa znanym i kochanym).

Być apostołami adoracji to znaczy przyczynić się do tego, że wiele osób zacznie głębiej przeżywać Eucharystię (ile to przyniesie owoców!).

Być apostołami adoracji to znaczy sprawiać, że wiele małżeństw oraz rodzin zostanie uratowanych, odbudowanych i wzmocnionych.

Być apostołami adoracji to najwznioślejsza służba na ziemi. To sprowadzenie nieba na ziemię, ponieważ wpatrywanie się w Boga jest w niebie największą radością świętych.

Matka Boża - Gwiazda Nowej Ewangelizacji

Z historii obrazu słów kilka
Dinia Bellotti namalowała obraz w lipcu 1992 roku na prośbę pp. Jana Pawła II, który pragnął by Maryja była czczona jako Gwiazda Ewangelizacji. Ubolewał bowiem nad tym, że choć nazywana tak już przez pp. Pawła VI w Evangelii nuntiandi (p. 82) nie doczekała się swego ikonograficznego wizerunku. Jan Paweł II wielokrotnie przyzywał jej orędownictwa w swoich dokumentach jako Maryję Gwiazdę Nowej Ewangelizacji i jej zawierzył to wyjątkowe dzieło, które wyznacza drogę Kościoła na obecny czas. Powiedział także: „Potrzebna jest ikona wraz ze specjalną modlitwą, stanowiące środek przekazu dla propagowania jej kultu i zawierzenia”. Obiecał równocześnie, że sam ją napisze. Podczas audiencji generalnej w dniu 21 października1992 roku, ikona została pobłogosławiona przez Jana Pawła II. W listopadzie 2008 roku, pp. Benedykt XVI ukoronował ikonę Maryi Gwiazdy Ewangelizacji.

Maryja jako pierwsza ewangelizatorka wiedząc, że nosi w swoim łonie Syna Bożego, biegnie, aby spotkać się ze swoją kuzynką, Elżbietą. Udaje się do niej, aby ofiarować swoją pomoc, ale niesie jej, przede wszystkim, tego Chrystusa, który, tym wszystkim, którzy Go poznają i przyjmą, daje prawdziwą radość, której im nikt nie będzie nigdy mógł odebrać. Ewangelizować – znaczy przede wszystkim nieść Jezusa Chrystusa naszym braciom i siostrom, którzy Go jeszcze nie znają, nieść dobrą nowinę, czyli nieść radość.

Ewangelizować znaczy, jak powiedział anioł pasterzom w Betlejem, „Głosić radość, która jest dla wszystkich ludzi”. Chrześcijańskie głoszenie nie ma na celu jedynie rozproszenia smutków jakiejś pojedynczej samotnej duszy. To jest radość dla wszystkich, dla wszystkich narodów, w każdym czasie i na wszystkich kontynentach. Głosi to sama Maryja po radosnym przywitaniu Elżbiety, kiedy wznosi do Pana swoją pieśń dziękczynienia: Magnificat (Łk 1, 46nn). Tę samą radość, która jest dobrą nowiną – obietnicą całkowitego wyzwolenia dla wszystkich narodów, będzie następnie głosił w sposób szczególny Jezus w synagodze w Nazarecie, na początku swojej misji, cytując i akomodując do siebie proroctwo Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana.” (Łk 4, 18nn).

Kilka słów z mojej historii.
Pierwszy raz zobaczyłem obraz Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji w roku 1992. Został On przywieziony z Włoch gdzie znajduje się oryginał. Wrażenie które na mnie zrobił nie było oszałamiające jak miało to nieraz miejsce w zetknięciu się z wielkimi dziełami sztuki. W przebogatym dorobku wybitnych mistrzów pędzla znajdujemy wiele wyjątkowych dzieł sztuki ukazujących postać Maryi w godnych zachwytu formach. Ten obraz nie należał w mym odczuciu do nich. Pięć lat przeleżał w jednej z książek gdzie czekał pokornie na swój czas odkrycia jako cennego daru. Rzeczywiście jest jak ikona przed którą stając pokornie, można doświadczyć swoistego otwarcia rzeczywistości widocznej dla ludzi wiary.


Teologia Wizerunku.

Prostota i ubóstwo
Prosta dziewczyna przekraczająca próg domu. Przystająca w drzwiach, w półobrocie zwrócona obliczem w kierunku patrzących na wizerunek. Odziana w szaroniebieską zgrzebną suknię bez jakichkolwiek zdobień, zdająca się przynależeć do rodu ludzi prostych i raczej ubogich. Nie jest to madonna zasiadająca w szczerozłotej koronie i splendorze ludzi wielkich tego świata. Urzeka swoją prostotą i zaufaniem, choć na obliczu widać zaniepokojenie niepozbawione racji.

Otaczający świat
Za stojącą Maryją można dostrzec pogrążony w półmroku i bezkształcie świat. Bezkształtność owa może jednak zapowiadać to co dopiero się pojawia – rzeczy nowe, nieznane, mające w sobie zdolność do przybrania formy, nie jakby same z siebie ale z możności zawierającej zamysł Stwórcy. Wydaje się jednak że nie nastąpi on samoczynnie, wymaga czyjejś interwencji, czyjegoś zaangażowania.

Nadzieja – Gwiazda
Na horyzoncie nieboskłonu pojawia się skromne światełko gwiazdy zarannej, zapowiadającej nowy czas, nowy dzień, nową epokę… Ta gwiazda nie świeci własnym blaskiem, odbija światło pochodzące z samego źródła jasności. Obrócona we właściwą stronę i pod odpowiednim nachyleniem staje się niejako lustrem odbijającym, usługującym sama sobą. Jej naturą jest być w bezinteresownej służbie dla innych. Staje się nadzieją, że po niepewności nocy przychodzi światło, w którym widać rzeczy takimi jakimi widzi je Bóg.

Jezus – drogocenny skarb
Niewiasta trzyma w swych ramionach drogocenny skarb, jakby odpowiedź na pilną potrzebę świata – małego Jezusa, jedynego Zbawiciela świata. To małe bezbronne dziecko przelewające się przez ramiona matki jest jedyną nadzieją i źródłem. Nadzieją, ponieważ to On przynosi dar nowego życia w Duchu Świętym każdemu kto jest spragniony, kto chce Go przyjąć jak małe bezbronne potrzebujące miłości i ciepła oraz opieki dziecko. Źródłem, bo tak jak w kompozycji obrazu wydaje się być źródłem jego światła, tak wnosi On na świat światło, w którym każdy może rozpoznać samego siebie i plan Boga.

Bóg wierny i kochający
Mały Jezus trzyma w dłoniach świeżą, zieloną gałązkę drzewa oliwnego jakby zapowiedź ustępującego potopu, bezładu i bezkształtu, przypominającą pierwociny odnowionej ziemi – powód radości ocalonego Noego. Zdaje się ona potwierdzać, że Bóg jest wierny w swoich słowach, obietnicach i miłości.

Opuszczająca Wieczernik
Ramą obrazu są drzwi, może to drzwi Wieczernika po doświadczeniu przyjścia ognia Ducha. W oczach Maryi można odnaleźć pytanie skierowane do tych, którzy przeżywają radość chrztu w Duchu Świętym, którym jest dobrze w braterskiej wspólnocie: „Mając doświadczenie Zmartwychwstałego, ognia Pięćdziesiątnicy, radości wspólnoty Kościoła, chcesz zostać w Wieczerniku? Chcesz to doświadczenie zatrzymać wyłącznie dla siebie? Czy pójdziesz w świat, by zanieść Jezusa?”

Nic więcej
Maryja nie ma nic więcej, nic cenniejszego – ma tylko Jezusa. To On jest Tym, którego potrzebuje świat, a w nim każdy człowiek. Może mamy za dużo, że nie głosimy Jezusa?

śp. ks. Artur Godnarski

Maryjo Gwiazdo Nowej Ewangelizacji – prowadź nas!

Tworzenie kaplic adoracji

Szczególnie owocnym i potrzebnym dziś rodzajem apostolatu adoracji jest tworzenie kaplic nieustannej adoracji.

Taka kaplica jest darem, ratunkiem i źródłem niezliczonych łask.

Zostańmy apostołami adoracji Najświętszego Sakramentu!